życie zaczyna się na emeryturze
Kartka z okazji przejścia na emeryturę dla pielęgniarki wykonana z papierów Altair Art kolekcji Flower Harmony, z małymi kwiatami i ul
Jeśli nie czujesz się na siłach lub nie lubisz ćwiczyć, zainteresuj się nordic walking. Chodzenie z kijkami choćby do sklepu albo na krótki spacer odciąży stawy kolanowe i wzmocni mięśnie. Życie na emeryturze – znajdź sobie hobby. Życie na emeryturze może być kreatywne, wystarczy znaleźć sobie hobby.
Prawdziwe życie zaczyna się na emeryturze - damska koszulka z nadrukiem. Damska koszulka z nadrukiem. Idealna dla Ciebie, a także na prezent dla bliskiej Ci osoby. Wykonana z grubej, wysokiej jakości bawełny. Fason. Damski - super slim. Rozmiar. Kolor. Tabela rozmiarów.
Przedmiotem tej aukcji jest Tekturka NAPIS życie zaczyna się na emeryturze. Tekturka ozdobna wykonana z beermaty o grubości 1,5mm. Element zdobniczy stanowiący bardzo efektowny dodatek do prac scrapbookingowych takich jak: kartki okolicznościowe, albumy, LO, exploding boxy, itp. jak również innych rękodzieł. Wymiary: Wysokość: 9 cm
Poduszka dle emerytki"Prawdziwe życie zaczyna się na emeryturze"Sympatyczny i kolorowy prezent z okazji przejścia na emeryturęCECHY PRODUKTUmateriał: przód - satyna, tył: bawełnawymiary ok. 40 x 40 cmJak spersonalizować poduszkę?imię wpisz w komentarzu do zamówieniaw takiej formie, jakiej ma być umieszczone na poduszce: Małgosiu, Barbara, Krystyno, etc.
Site De Rencontre Sérieux Et Gratuit Pour Les Femmes. Skończyli pracę kilka, a nawet kilkanaście lat temu. Mimo to nie siedzą bezczynnie w domach, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Kopalnia, w której przepracowali wiele lat, wciąż jest częścią ich życia. Spotykają się na wycieczkach, wieczorkach tanecznych i wczasach. Tradycją stały się też biesiady z okazji Dnia Kobiet i Barbórki. - Dla górniczych emerytów bardzo ważne jest to, że ktoś wciąż o nich pamięta - mówi Andrzej Szopa, przewodniczący Koła Emerytów i Rencistów NSZZ Pracowników ZG "Janina" w Libiążu. Kopalnia wciąż jest częścią ich życia. Spotykają się na wycieczkach, wieczorkach tanecznych i Andrzej przeszedł na emeryturę 17 lat temu. Nie narzeka na nudę. Przez ten czas wciąż jest związany z kopalnią. Działa na rzecz emerytów i rencistów, byłych górników. Dba, by po tylu latach ciężkiej pracy, mieli radosną i ciekawą jesień życia. Organizowane wycieczki i spotkania mają pomóc byłym pracownikom kopalni w przystosowaniu się do nowej sytuacji. Chodzi o to, by nie czuli się niepotrzebni i samotni. Sam ma tyle pracy przy organizowaniu tych wyjazdów, że czasem w domu jest tylko gościem. Tak samo zresztą, jak koledzy z innych kół, które działają przy pozostałych trzech związkach zawodowych: NSZZ "Solidarność", "Kontra", "Kadra". \\\*- Nasze żony i dzieci już się do tego przyzwyczaiły, że ciągle nie ma nas w domu. Najwięcej bieganiny i załatwiania jest przy wyjazdach. Wszystko trzeba dopiąć na ostatni guzik. Najważniejsze to zapewnić uczestnikom wycieczki ładny ośrodek, w ciekawym miejscu i atrakcyjny program zwiedzania - tłumaczy Andrzej Mamy to po prostu we krwi. Lubimy robić coś dla innych. Pomaganie byłym pracownikom kopalni daje nam satysfakcję - podkreśla Aleksander Fijołek, przewodniczący Koła Emerytów i Rencistów NSZZ Solidarność ZG "Janina".Od 5 lat byli pracownicy libiąskiej kopalni są pod opieką Kompanii Węglowej, a dokładnie Zakładu Zagospodarowania Mienia w Woli. Co roku były pracodawca dba, by mogli choć przez parę dni w roku atrakcyjnie spędzić wolny czas. Organizowane są jedno- i kilkudniowe wyjazdy w ciekawe miejsca. W ubiegłym roku członkowie koła kierowanego przez Andrzeja Szopę zwiedzili Lublin, Krynicę, Biały Dunajec, byli w ciepłych źródłach w Orawicy. Koszty wyjazdów pokrywa kompania. Byli górnicy dokładają tylko 10 proc., a ich współmałżonkowie ok. 15. proc. Raz w roku emeryci mogą też korzystać z 7-dniowych wczasów, które są bezpłatne. Zainteresowanie wyjazdami jest ogromne. Czasem trzeba robić selekcję, by każdy choć raz mógł skorzystać z oferty. Koło przygotowuje też dla swoich członków paczki z okazji Dnia Kobiet i Barbórki. Każda ma wartość około 60 Jeździmy z tymi prezentami do domów i osobiście je wręczamy. To jest też okazja, by usiąść, wypić herbatę i powspominać stare czasy. Niejednemu z byłych górników łza się w oku zakręci. Cieszą się, że ktoś jeszcze o nich pamięta, że o nich dba - mówi Wiesław Buchała, zastępca przewodniczącego Koła Emerytów i Rencistów NZSS Pracowników ZG "Janina", które liczy aktualnie 120 po tyle samo byłych pracowników zapisało się też do pozostałych trzech kół, które działają przy organizacjach związkowych. I oni mogą liczyć na podobną pomoc i atrakcje. Zamiast paczek żywnościowych tu organizowane są jednak Górnicze Biesiady z okazji Dnia Kobiet i Barbórki. Dla wielu byłych pracowników to jedyna okazja, by spotkać dawnych kolegów i koleżanki. Spora część emerytów spędza też wolny czas na działce. Dzięki kopalni "Janina" oraz Urzędowi Miejskiemu przy kolonii Obieżowa powstało 180 działek pracowniczych, a emeryci stanowią tam ponad 70 procent kół emerytów i rencistów mogą też liczyć na ich pomoc w trudnej sytuacji życiowej. Działający tu ludzie chętnie pomagają w negocjacjach z władzami gminy, załatwiają zapomogi. Wbrew obiegowym opiniom, nie wszystkim byłym górnikom dobrze się powodzi. Nie wszyscy otrzymują wysokie emerytury, a za 1000 czy 1500 zł trudno przeżyć miesiąc, zwłaszcza gdy się choruje. Po latach pracy w kopalni o kłopoty ze zdrowiem nietrudno. Wniosków o wsparcie w trudnych sytuacjach jest co roku przynajmniej kilkadziesiąt. \\\*Nie sposób nie wspomnieć też o innej działalności byłych górników. Wielu z nich to honorowi dawcy krwi, którzy regularnie uczestniczą w kolejnych akcjach. Jednym z nich jest wiceprzewodniczący Buchała, który oddał już ponad 50 litrów krwi dla nie wszyscy górniczy emeryci są w tej samej sytuacji i mogą korzystać z oferty rekreacyjnej czy zapomogi, jak ich koledzy. Nowi emeryci nie mogą liczyć na taki sam pakiet socjalny, jak ich Niektórzy mają do nas pretensje, że nie chcemy ich do koła zapisać, a to nie tak. Tłumaczymy, że mogą być członkami koła i opłacać składkę, ale nie mogą brać udziału w dofinansowywanych wycieczkach czy wczasach. Świeżo upieczeni emeryci nie podlegają już Kompanii Węglowej i na razie nie możemy tego zmienić - zapewnia Fijołek. Nie oznacza to jednak, że działacze kół emerytów i rencistów, które funkcjonują przy kopalni, nie robią w tej sprawie nic. Wręcz przeciwnie, zabiegają gdzie tylko się da, by wszyscy emerytowani pracownicy libiąskiej kopalni byli traktowani tak samo. Niedługo wybierają się na rozmowę do Południowego Koncernu Węglowego, w którego skład wchodzi libiąska kopalnia. Wierzą, że uda im się przekonać władze do zmian. ELIZA JARGUZ Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Pracują, uczą się, żeglują, prowadzą własne biznesy, a w tym wszystkim mają jeszcze czas dla wnuków. Zmienia się model dziadkowania, bo seniorzy odkrywają, że emerytura nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń i aktywności. Babcia klejąca pierogi, dziadek odprowadzający wnuki do przedszkola? Dziś ten wzór, choć wciąż obecny w polskich rodzinach, jednak powoli odchodzi do lamusa. Babcie i dziadkowie coraz chętniej rezygnują z ciepłych kapci i domowych pieleszy. Na emeryturze chcą realizować marzenia, na co wcześniej nie mieli czasu. — Bo po sześćdziesiątce dopiero zaczyna się życie — mówią. Podróżują, dokształcają się, angażują w wolontariat, a nawet zakładają własne firmy. — Zmienia się model dziadkowania. Babcia coraz częściej nie jest już osobą, która czeka na wszystkich z gotowym obiadem — przyznaje Ewa Bonk, psycholog z SWPS i wieloletnia wykładowczyni Uniwersytetów Trzeciego Wieku. — Zmienia się postrzeganie starszego wieku. Przestaje się kojarzyć z bujanym fotelem. Seniorzy przekonują się, że można ten czas spędzić ciekawie i radośnie — zaznacza Bonk. Animatorka z Kopernika — Ja wcale nie czuję moich lat — mówi Anna Rutkiewicz-Rogalska, 60-latka z Warszawy. Emerytura w kapciach i przed telewizorem to nie dla niej. — Zawsze byłam aktywna i nie chciałam, żeby na emeryturze się to zmieniło — zaznacza. Jej mąż znalazł w gazecie ogłoszenie, że potrzebni są animatorzy do Centrum Nauki Kopernik. Zgłosiła się, choć jak mówi, nie przypuszczała, że przyjmą kogoś w jej wieku. — Wśród animatorów jest tylko kilka osób w zbliżonym do mnie wieku. Wszyscy moi zwierzchnicy są ode mnie młodsi, ale przebywanie z młodzieżą jest dla mnie przyjemnością. Mamy dobry kontakt, rozmawiamy na każdy temat. Czasem nawet wymieniamy się przepisami, chociażby na świąteczny makowiec — mówi pani Anna. Jej praca polega na pomocy zwiedzającym, tłumaczeniu, jak działają zgromadzone na ekspozycji sprzęty. — Pomagam i dzieciom, i dorosłym. Bardzo cieszy mnie też, że do Centrum przychodzą osoby niepełnosprawne ze swoimi opiekunami — opowiada i dodaje, że to dla niej wymarzone zajęcie. — To cudowna praca, bo ma się do czynienia z ludźmi. Czasem spotykam nawet osoby publiczne, które do Kopernika przychodzą z dziećmi. Robię to, co lubię, pracuję, ile chcę i kiedy chcę — cieszy się. Wciąż jest w ruchu. Oprócz pracy trzy razy w tygodniu chodzi na siłownię, pływa, podróżuje i żegluje. Zdobyła nawet patent żeglarski. — Dopiero teraz miałam czas na to, by poznać Polskę — chwali się i dodaje, że zaczęła zgłębiać życiorysy świętych, poznała św. Ojca Pio, a nawet odwiedziła miejscowość, w której żył — San Giovanni Rotondo. Surfuje po internecie, ma własny profil na Facebooku. — A mam jeszcze wiele planów, niestety na emeryturze czas wcale nie płynie wolniej. Nie ma się go więcej, bo z wiekiem wiele czynności robi się wolniej — żałuje. Przyznaje, że nie jest tradycyjną babcią, która cały wolny czas poświęca na opiekę nad wnukami. — Ale jak się widzimy, staram się jak najlepiej zaplanować ten czas. Przygotowuję książki, wymyślam, co będziemy rysować, lepić — mówi i dodaje, że wnuki zabiera nawet na żagle. — Dzieci są chyba ze mnie dumne. Cieszą się, że jestem aktywna. Córka nawet mi powiedziała, że nie wyglądam na 60 lat — opowiada pani Anna. Szkoła Superbabci — Ja zrobiłem ostatnio naradę, bo wcześniej codziennie miałem czas dla wnuków. A w okresie przedświątecznym prawie się nie widzieliśmy — mówi pan Bogusław, przedsiębiorca po sześćdziesiątce. Dopiero teraz zdecydował się na realizowanie swoich marzeń. Założył własny biznes przy wsparciu Inkubatora Dojrzałej Przedsiębiorczości. — Zawsze chciałem mieć firmę. Zbrzydło mi już pracowanie dla kogoś — opowiada. Lubi majsterkować, tworzyć rzeczy z drewna, więc postanowił się tym zająć. — Myślałem o zabawkach dla chłopców, ale córka podpowiedziała, że może jednak zacząć robić coś dla dziewczynek. Tak powstał prototyp składanego domku dla lalek. Udoskonalaliśmy go, zrobiliśmy do niego mebelki. Córka wysłała zdjęcia na kilka zagranicznych blogów, do dziecięcych czasopism i posypały się zamówienia — opowiada pan Bogusław. Jego domki są wysyłane do USA, Australii, a nawet do Brazylii. — Mam ogromną satysfakcję z tego sukcesu. Chce mi się żyć — mówi pan Bogusław. Planuje zainwestować w specjalistyczny sprzęt i już szuka podwykonawców. — Żeby mieć więcej czasu dla wnuków, bo teraz tylko te domki robię — śmieje się. Wanda Gołębiowska jest babcią dla setek osób. Ta 75-letnia kajakarka jako wolontariuszka i przewodniczka prowadzi spływy kajakowe w Fundacji AVE. Do kajaków dzięki niej wsiadają i seniorzy, i niepełnosprawne dzieci. W środowisku jest nawet nazywana „kajakową babcią”. — To niezwykła radość, gdy widzę, jak opiekunowie wsadzają do kajaków cały autokar niepełnosprawnych dzieciaków — mówi pani Wanda. — Czuję się potrzebna, widzę, że taka wyprawa daje radość dzieciom — mówi. Na emeryturę przeszła wcześnie. — Mówiłam znajomym, że teraz to już tylko spierniczeję, a oni mi na to, że kto jak kto, ale ja na pewno nie spierniczeję — śmieje się. W 2008 r. została Wolontariuszką Roku. Jako jedna z tysiąca osób otrzymała pierwszą nagrodę w konkursie organizowanym przez Centrum Wolontariatu i Kancelarię Prezydenta RP. Babcina szkoła Zofia Zaorska z Lublina postanowiła wykorzystać swój potencjał, zakładając specjalną Szkołę Superbabci i Superdziadka. Już czwarty rok szkoli, głównie babcie. — Rocznie trafia się jeden dziadek. Po trzech latach działalności mamy więc trzech superdziadków — mówi. Na zajęcia przychodzą babcie, które doraźnie zajmują się wnukami, ale też takie, które mają je za granicą. — Uczestniczą w zajęciach, bo chcą być dla wnuków atrakcyjne, ale tu także nawiązują się przyjaźnie — opowiada pani Zofia. Uczestniczki szkoły spotykają się co tydzień na trzy godziny, a raz w miesiącu mają dziesięciogodzinny wyjazd. — Organizujemy zajęcia warsztatowe w małych grupach. Uczymy się zabaw, które można zaproponować wnukom, jest blok psychologiczny, na którym dowiadujemy się, jak rozwiązywać problemy, jak się komunikować z dziećmi. Mamy też zajęcia komputerowe. Babcie uczą się korzystania z internetu, zakładają pocztę — wylicza pani Zofia. Przyznaje, że podczas zajęć dziadkowie myślą nie tylko o wnukach, ale i o sobie. — Mamy wyjazdy „po zdrowie i urodę”. Idziemy wtedy na basen, do kosmetyczki czy uprawiamy marsz z kijkami — zdradza pani Zofia. Jej pomysłem zarazili się inni. Podobne szkoły powstały już w Warszawie i w Białymstoku. W czterech innych miastach są już plany stworzenia takich szkół. — Wszystko wzięło się stąd, że sama mam trójkę wnucząt — tłumaczy pani Zofia. Czy nazywają ją superbabcią? — Nie nazywają, ale chyba tak myślą — uśmiecha się. Znaleźć coś dla siebie — Choć aktywni seniorzy to wciąż mniejszość, to jest to nowy trend — mówi psycholog Ewa Bonk. I dodaje: — Poprawia się też oferta zajęć dostępnych dla seniorów. Jeszcze kilka lat temu było z tym bardzo słabo. Dziś jest coraz więcej stowarzyszeń, klubów seniora czy Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Wielu seniorów uprawia sport, rozwija się intelektualnie, uczestniczy w towarzyskich spotkaniach. Pani Anna uważa, że ten, kto chce być aktywny, z pewnością znajdzie dla siebie miejsce. — Bariery są w naszych głowach. Seniorzy niepotrzebnie powtarzają sobie, że nikt już ich nie chce, że już nie są potrzebni. To nieprawda. Marzenia się spełniają. Wystarczy tylko chcieć — radzi. Barierą dla seniorów mogą być problemy finansowe. Tylko nieliczni mają na tyle wysokie emerytury, by móc opłacić dodatkowe zajęcia. — Jeśli dzieci mają taką możliwość, warto w prezencie wykupić rodzicom jakiś kurs na Uniwersytecie Trzeciego Wieku — proponuje pani Ewa, ale zaznacza, że wiele stowarzyszeń czy klubów seniora proponuje nieodpłatne zajęcia. — A poza tym, żeby spotkać się z innymi seniorami na spacerach czy kawie, nie potrzeba wysokiej emerytury — dodaje. — Ja wcale nie czuję moich lat. Zawsze byłam aktywna i nie chciałam, żeby na emeryturze się to zmieniło. Robię to, co lubię, pracuję, ile chcę i kiedy chcę — mówi Anna Rutkiewicz-Rogalska opr. mg/mg
Kup do 15:00 49,99 zł T-shirt z nadrukiem. Wysoka jakość. Koszulka robi niesamowite wrażenie. 100% bawełna. Trwały i elastyczny nadruk. Produkt premium. Opis Informacje dodatkowe Koszulki męskie – tabela rozmiarów Opis Męska koszulka Prawdziwe Życie Zaczyna Się Na Emeryturze Koszulka z nadrukiem: Prawdziwe życie zaczyna się na emeryturze to super pomysł na prezent dla kogoś, kto już swoje w życiu przepracował! Specyfikacja produktu: 100% delikatnej w dotyku bawełny. gramatura 200 g/m2 taśma wzmacniająca od ramienia do ramienia. wąski dwuwarstwowy ściągacz wokół szyi z elastanem. klasyczny fason. podwójne, gęste szwy do których wykorzystano nici najwyższej jakości. Koszulka wygląda estetycznie i jest wygodna w noszeniu. Technika nadruku DTF – nadruk jest niespieralny, nie pęka i nie zmienia koloru. Każda koszulka zapakowana w foliowy woreczek oraz odlotowym pudełku. Dodatkowe informacje Rozmiar: S, M, L, XL, XXL, 3XL *Dopuszczalny błąd pomiarowy +/- 2 cm Rozmiar Szerokość Długość S 51 cm 70 cm M 53,5 cm 72 cm L 56 cm 74 cm XL 58,5 cm 76 cm XXL 61 cm 78 cm 3XL 66 cm 82 cm
życie zaczyna się na emeryturze