magazyn dla pań z mężczyznami
Zainteresowanie ludzką płodnością istniało od wieków i polegało na leczeniu chorób kobiecych, aby kobieta mogła donosić ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Odpowiedzialnością za niepłodność czy problemy z utrzymaniem ciąży oraz za wady noworodka obarczane były kobiety. A mężczyźni?
Stroje kąpielowe dla pań po 50-tce . Posiadaczkom większych biustów polecamy nie tylko klasyczne, jednoczęściowe kostiumy kąpielowe, ale też modele z wbudowanym biustonoszem. Dodatkowe miseczki oraz regulacja przy ramiączkach pozwalają na odpowiednie dopasowanie kostiumu oraz utrzymują biust w ryzach.
NA STRONIE Ukrainki na sex Rzeszów uświadczysz sex oferty seksownych i napalonych kobiet na seks bez zobowiązań z mężczyznami , one zamieściły tutaj swoje prywatne ogłoszenia erotyczne. Poznaj piękne dziewczyny przeglądając zamieszczone propozycję dla znalezienia intymnych realizacji seksualnych pragnień.
Zamów Magazyny zagraniczne z kategorii Dla pań w Kiosk24.pl: największy wybór gazet i czasopism online, najniższe ceny prenumeraty - sprawdź! Kategoria Prenumerata tradycyjna Katalogi E-prasa E-booki Audiobooki
Niektóre badania wskazują, że kobiety, które doświadczają orgazmów pochwowych, mają lepsze doznania z mężczyznami o większym obwodzie penisa. Inne badania wykazują, że idealny rozmiar penisa zależy od wysokości danej osoby, a nie długość, tylko obwód jest ważniejszy dla większości kobiet.
Site De Rencontre Sérieux Et Gratuit Pour Les Femmes. Patrycja Dorsz vel Drożdż – mediator rodzinny, coach, trener rozwoju, wykładowca. Właścicielka firmy szkoleniowej SENSIVIA oferującej kursy on line z zakresu komunikacji, budowania szczęśliwych relacji i rozwiązywania konfliktów. Doktorantka prowadząca badania nad sposobami rozwiązywania konfliktów rodzinnych. Łagodnie, świadomie, bez lęku – o komunikacji z mężczyznami Wzorce z dzieciństwa, które nieświadomie wywierają wpływ na Twoje relacje z mężczyznami. Zastanów się przez chwilę nad relacją pomiędzy Twoimi rodzicami. W jaki sposób ze sobą rozmawiali? Jak rozstrzygali sytuacje sporne? Czy w domu dochodziło do kłótni? Czy w sytuacjach konfliktowych Twoja rodzina jednoczyła się w walce z problemami? Czy zawsze mogłaś spokojnie powiedzieć swoim rodzicom o trudnościach, których doświadczasz? Czy w twoim domu istniało zjawisko “cichych dni”? Czy zdarzało się, że rodzice rozmawiali przy Tobie o problemach? Czy w Twoim domu rodzice, rodzeństwo, inni członkowie rodziny okazywali sobie czułość? Czy dostrzegasz, że w niektórych sytuacjach zachowujesz się dokładnie tak, jak Twoja mama wobec ojca? A może zachowujesz się zupełnie przeciwnie? Być może Twoje zachowanie przypomina bardziej zachowanie ojca? Czy często słyszysz, że zachowujesz się “tak jak twoja mama” lub inna bliska Ci osoba? Czy masz niekiedy poczucie, że zachowujesz się w sposób, którego nie chcesz? Energia z domu rodzinnego Zastanów się przez chwilę jaką energię, związaną ze związkiem, wyniosłaś z rodzinnego domu lub zaobserwowałaś u osób, z którymi spędzałaś w młodości sporo czasu. Ta mentalna energia ma na nas większy wpływ niż możemy się spodziewa. Dzieje się tak dlatego, że mózg dziecka i nastolatka podchodzi do wielu kwestii bezkrytycznie. Budowa mózgu dziecka ma strukturę “gąbczastą”. Oznacza to, iż “przesiąkamy” energią, atmosferą i przekonaniami wśród których dorastamy, nawet, jeśli ich nie rozumiemy. Naukowcy udowodnili, iż nawet małe kilkutygodniowe dziecko odczuwa atmosferę panującą w środowisku rodzinnym – odbiera energię mentalną, ciepło, emocje, serdeczność lub brak bliskości i miłości. Kody komunikacji zapisane w naszych pierwszych wrażeniach z relacji z innymi ludźmi zostają zapisane w nieświadomości i oddziałują na nasze życie bardzo często zupełnie nieświadomie. Dopiero kiedy odczuwamy, ze pomimo starań w naszych relacjach z innymi coś dzieje się “nie tak” zaczynamy być uważni na schematy myślenia lub postępowania, które często nie są “nasze” i nie są spójne z naszym wewnętrznym już świadomie ukształtowanym systemem wartości. Wiele zależy od tego, na ile w okresie dorastania i dorosłości sami zaczniemy rozwijać własne zdolności poznawcze, korzystać z doświadczeń, wartościowych źródeł informacji lub wsparcia autorytetów w kształtowaniu własnych postaw, przekonań, sposobów postępowania i reagowania w relacjach z innymi. Być może nasi rodzice przekazali nam sporo mądrości lub spotkaliśmy na swojej drodze mentorów, którzy pomogli nam zrozumieć to, czego po raz pierwszy doświadczaliśmy w relacji z płcią przeciwną. A może sami zaczęliśmy poszukiwać zrozumienia zagłębiając się w literaturę lub poszukując wartościowych treści w tym temacie. Czynniki charakterologiczne, osobowościowe, środowisko w którym się wychowywaliśmy, wzorce przekazywane przez rodziców, najbliższe otoczenie społeczne, a nawet czynniki ekonomiczno-ustrojowe mogą wpłynąć na to, w jaki sposób budujemy związki. Nasze doświadczenia w relacji z mężczyznami mają niebagatelny wpływ na traumy i obawy, które także oddziałują na kolejne relacje i związki. Dotrzeć do źródła wzorców Jeśli odkryłaś, że istnieją przekonania, wzorce, zachowania, z którymi się nie identyfikujesz- zapisz je i postaraj się dotrzeć do ich prawdziwego źródła. Zastanów się czemu służą określone zachowania w Twoim życiu? Czego tak naprawdę pragniesz lub potrzebujesz, kiedy zachowujesz się w określony sposób? Za czym tęsknisz, kiedy mówisz, robisz lub myślisz w ten sposób? Dotrzyj do sedna. Na pewno poczujesz w swoim ciele, że znalazłaś właściwą odpowiedź. Teraz zaopiekuj się tą potrzebą. Zadaj sobie pytanie – w jaki sposób mogę zatroszczyć się o tę potrzebę? Pomyśl skąd taki sposób postępowania wziął się w Twoim życiu? Gdzie go zobaczyłaś, usłyszałaś, przyswoiłaś? Czy to na pewno jest sposób postępowania, którego chcesz? Jak się czujesz postępując w ten sposób wobec partnera? Jeśli czujesz, że to destruktywne postępowanie nie jest “Twoje” i niszczy Twoje relacje – postaraj się znaleźć własną zdrową strategię zaspokajania potrzeby, której ten sposób działania ma służy . Nie możesz jednak zająć się wyłącznie samą strategią. Konieczne jest dotarcie do źródła niezaspokojonej potrzeby, która tę strategię uruchamia. Na moich kursach i warsztatach pracuję z kobietami i mężczyznami nad tym, w jaki sposób dotrzeć do swoich najgłębszych potrzeb. Często wywołuje to ogromne wzruszenie, a niekiedy zdziwienie. Gdyż wiele naszych wewnętrznych pragnień schowaliśmy głęboko, nie pozwalając im dojść do głosu dla „dobra związku”. Istnieje wiele praktycznych ćwiczeń i sposobów bezpiecznego docierania do siebie i swoich potrzeb. Na przykład kobieta, która nieustannie wygłasza pretensje wobec partnera o to, że „znowu przesiaduje na kanapie przed telewizorem”, albo „myśli tylko o sobie” może wyrażać głęboką potrzebę, aby poczuć się ważna, zaopiekowana, obdarzona obecnością ze strony partnera. W tej sytuacji warto wziąć pod uwagę okoliczności oraz sposób komunikowania swoich potrzeb, a także potrzeby partnera. Przeanalizujmy tę sytuację: Mężczyzna wraca zmęczony do domu z pracy. Jedną z jego niezaspokojonych potrzeb może być potrzeba odpoczynku, odnalezienia wewnętrznej emocjonalnej równowagi, głód lub potrzeba snu. Czekająca w domu partnerka najprawdopodobniej odczuwa potrzebę bliskości, czułości, poczucia bycia ważną, kochaną i zaopiekowaną przez partnera. Być może różne okoliczności sprawiły, że czekała na chwilę, w której będzie mogła się zwierzyć partnerowi, spędzić z nim czas, przytulić się, poczuć zainteresowanie ze strony mężczyzny. Kiedy po raz kolejny dostrzega, że jej potrzeby schodzą na dalszy plan nieświadomie „atakuje” partnera, próbując zaspokoić swoją potrzebę. Często w takich sytuacjach mężczyzna zaczyna się broni, również atakując partnerkę lub chroniąc swoją autonomię poprzez obronę swojej męskości. Zaatakowany mężczyzna odbiera często komunikaty krytyki jako zgeneralizowaną ocenę jego osoby: zwykle czuje się beznadziejnym partnerem, który nie spełnia oczekiwań kobiety. To czyni go bezradnym, a bezradność często powoduje agresję lub ucieczkę. Kiedy mężczyzna będzie przybity do muru niemalże pewne jest, że zareaguje oporem. W niektórych sytuacjach po prostu ulegnie w obawie przed kolejnymi atakami lub konsekwencjami, którymi często są „ciche dni” lub brak dostępu do „określonych zasobów”. Zrealizowanie żądań kobiety przez mężczyznę pod wpływem strachu nie stanowi dla żadnej ze stron źródła satysfakcji. W ostateczności ani ona, ani on nie czują, że ich potrzeby zostały zaspokojone pod wpływem wewnętrznego imperatywu. Frustracja i żal narastają do chwili, kiedy nie dojdzie pomiędzy partnerami do szczerej, otwartej rozmowy o swoich prawdziwych potrzebach. Komunikacja pełna empatii i zrozumienia W jaki sposób zatem wyrażać swoje prośby i potrzeby, aby były zrozumiane i zaopiekowane przez każdą ze stron? Komunikacja jest WYRAZEM potrzeb, a nie celem samym w sobie. Początek komunikacji ma zatem miejsce w głębokiej świadomości swoich pragnień. Świadomość siebie w relacji jest kluczową kwestią, aby odnaleźć drogę porozumienia. Kiedy każda ze stron jest świadoma swoich aktualnych potrzeb, wówczas ma szansę na świadome wyrażanie swoich próśb. Świadomość oznacza również, że jesteśmy gotowi usłyszeć z drugiej strony komunikat, który nie będzie zgodny z naszymi oczekiwaniami. W dojrzałym, świadomym dialogu „NIE” nie oznacza końca, lecz kontynuację rozmowy o swoich potrzebach. Komunikat „ja” Jedną z podstawowych zasad konstruktywnej komunikacji jest wyrażanie swoich potrzeb w pierwszej osobie: „Potrzebuję przytulenia”, „Mam poczucie, że wspólna kolacja pozwoliłaby nam spokojnie spędzić razem czas na zakończenie dnia”, „Chciałabym abyśmy darzyli się przytuleniem przed Twoim wyjściem do pracy”. W komunikacie typu „JA” nie ma miejsca na krytykę („Ty nigdy mnie nie przytulasz!”), oskarżenia („Jak zwykle nie pamiętasz o mnie! Tylko praca się liczy”), negowanie potrzeb partnera („Tylko ci twoi koledzy są ważni! Ja już się nie liczę!”), oceny, które często bywają zgeneralizowane i niesprawiedliwe („Jesteś beznadziejnym partnerem!”). Komunikacja to przestrzeń dialogu, a nie klatka udowadniania swojej racji Komunikacja, w której wyrażamy nasze potrzeby to przestrzeń otwarta na odmienne spojrzenie na relację. Być może partner odpowie, iż miał ciężki dzień w pracy i wszystko go drażni i nie jest w stanie w obecnym momencie cię przytuli. Jednak chętnie spędzi z tobą miły wieczór lub pójdzie z tobą na spacer po kolacji. Obopólne zrozumienie wzajemnych potrzeb i ograniczeń jest sposobem, aby odnaleźć przestrzeń porozumienia w relacji, w której obie strony pragną zrozumieć nawzajem swoje emocje. Umiejętność spojrzenia oczami partnera pomoże zdystansować się emocjonalnie do odmowy i ujrzeć całą sytuację w całym kontekście. Zamiast REAGOWAĆ możesz przyjrzeć się zarówno własnym emocjom, jak i uczuciom partnera, aby odnaleźć sposoby reagowania w sytuacjach kryzysowych i konfliktowych. Projektuj z partnerem Wasz styl komunikacji Aby coś zmienić musisz zastąpić swoje zachowanie nowym, konstruktywnym i zdrowym dla związku postępowaniem. Zaprojektuj je i trenuj. Z uważnością na siebie i partnera kreuj sposoby komunikacji, które służą Waszej relacji. Kreując nowy sposób komunikowania się i reagowania przyjrzyj się zarówno słowom, jak i sposobom, w jaki je wypowiadasz. Czy w Twoim tonie głosu pojawia się pretensja, żal lub frustracja? Może bywasz atakująca lub agresywna? Albo mówisz tonem uległym i poddańczym? Kiedy już popracujesz nad swoimi przekonaniami, Twój sposób mówienia najprawdopodobniej sam zmieni się w bardziej serdeczny i pełen czułości. Nasze zachowanie odzwierciedla to, co jest w naszym wnętrzu. Kiedy przestajesz powielać szkodliwe schematy często pozbywasz się filtrów przez które patrzyłaś na partnera. Być może zaczniesz dostrzegać w nim coś, co Ci imponuje, doceniać jego męskość lub atrakcyjność. Dzięki temu często zmieniamy sposób, w jaki mówimy ponieważ nie czujemy niewyjaśnionego żalu i nie powtarzamy schematów, które nie mają wiele wspólnego z naszym partnerem. Praca nad komunikacją zaczyna się wewnątrz Pamiętaj o tym, że to Ty decydujesz co stawiasz w centrum uwagi – wady i słabości swojego partnera czy jego pozytywne cechy i starania. To na czym się naprawdę skupiasz w relacji znajdzie odzwierciedlenie w Twojej komunikacji. Oczywiście trudne sytuacje i konflikty należy przepracowywa. Jednak jeśli pielęgnujesz w sobie negatywne nastawienie do partnera (w sposób świadomy lub nieświadomy wynikający ze wzorców z przeszłości) będzie ono odczuwalne przez mężczyznę i nie będzie czuł się dobrze w relacji z Tobą. Ostatecznie zacznie unikać rozmów i dyskomfortu, jaki odczuwa w relacji. Konstruktywna komunikacja to także efekt panowania nad własnymi emocjami i umiejętności przejmowania kontroli nad swoimi myślami. Dlatego tak ważne jest, abyś nieustannie miała wgląd w swoje wnętrze i co jakiś czas uczciwie przyjrzała się temu w jaki sposób funkcjonujesz w relacji z partnerem. To, że obecnie zgłębiasz temat czytając ten artykuł – świadczy o tym, iż jesteś świadomą kobietą, która pragnie stawać się coraz lepszą wersją siebie. Każde doświadczenie niesie mądrość Jak widzisz komunikacja jest uzewnętrznieniem naszego podejścia do siebie samej, do relacji, związków, partnera lub mężczyzn w ogóle. Nie można pracować nad strategią, kiedy programy w naszej głowie nadal funkcjonują na utrwalonych dotychczas algorytmach. Praca nad związkiem rozpoczyna się i kończy na refleksji. Każdy dzień i każde doświadczenie niesie mądrość, wiedzę o Tobie, partnerze i Waszej relacji. Bądź uważna i zacznij kreować swoje życie według TWOICH wartości! Możesz to robić rozwijając samodzielnie swoje umiejętności interpersonalne poprzez warsztaty i kursy on-line lub korzystając ze wsparcia coacha. Patrycja Dorsz vel Drożdż
Magazyn dla pań Uncategorized W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się portale zawierające zarówno informacje, jak też praktyczne porady z różnych dziedzin. Głównie trzeba zaznaczyć, że serwisy internetowe dają swobodę dostępu, co za tym idzie, możemy z nich korzystać o dowolnej porze, co jest rozstrzygnięciem fantastycznie lukratywnym, zwłaszcza jeżeli już w ciągu dnia nie mamy czasu na to, ażeby odnaleźć chwilę dla siebie. Portale tworzone są z myślą o konkretnych grupa odbiorców. Przykładem jest magazyn dla kobiet, gdzie panie znajdą ciekawe oraz użyteczne informacje z różnorakich interesujących je dziedzin, między innymi takich jak zdrowie i uroda, sport czy kultura. Warto więc dowiedzieć się więcej na temat funkcjonowania serwisów internetowych. Serwis internetowy dla kobiet – co warto wiedzieć? Przede wszystkim serwisy www regularnie zamieszczają nowe treści. W związku z tym czytając na przykład magazyn dla kobiet przez cały czas jesteśmy na bieżąco z najnowszymi informacjami na przykład ze świata mody i urody. Warto zaznaczyć, że serwisy internetowe dla wygody użytkowania czytelników podzielone są na czytelne kategorie, dzięki czemu bez problemu wyszukamy temat, który nas interesuje. Do najczęściej występujących dziedzinie można zaliczyć między innymi zdrowie i urodę, sport, kulturę, kulinaria czy frajdę. Jest to zatem szeroki wachlarz tematów, w związku z tym każda z pań na pewno znajdzie ciekawe ją treści. Warto pamiętać także, że magazyn dla kobiet to źródło nie tylko i wyłącznie cennych informacji, niemniej jednak również praktycznych wskazówek, które przydadzą się na przykład w czasie przygotowywania posiłków czy wybierania odpowiedniej stylizacji na określoną okazję. Portale informacyjne dostarczają też wiadomości na temat zbliżających się istotnych wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych, na przykład takich jak premiery filmowe czy premiery książek. Wiele ludzi czyta portale informacyjne w poszukiwaniu informacji na temat zdrowego odżywiania, a więc tych wszystkich towarów i preparatów, które pozwalają ustrzec się przed schorzeniami i dolegliwościami. Jeżeli już więc poszukujemy sprawdzonych, rzetelnych oraz najnowszych informacji z zakresu różnorakich dziedzin, warto odwiedzać magazyny internetowe, które stale uzupełniane są o najnowsze treści. Dodatkowe informacje: magazyn dla kobiet.
Rola kobiet w architekturze podlegała intrygującym przemianom. Prześledźmy ten proces. Data publikacji: Kobiety związane z architekturą często funkcjonują w kontekście mężczyzn. Są partnerkami swoich mężów i współpracowników, spadkobierczyniami ojców. Istnieją poniekąd jako spójny organizm. W próbach rozerwania tego połączenia mylnie szuka się manifestacji feminizmu. Samodzielne dokonania kobiet można rozpatrywać w kategorii fenomenu. Architektura początków XX wieku jest eksperymentalną przestrzenią, którą rewolucjonizuje modernizm, odrzucenie ornamentu i Bauhaus. Poza rozluźnieniem ram architektonicznych, nie dochodzi do drastycznego obumarcia granicy podziału płci. Do 1958 roku procent kobiet działających w środowiskach architektonicznych szacuje się na jeden. Na przestrzeni następnych trzydziestu lat wzrasta o trzy punkty wzwyż. Obszary, w których działają kobiety to: tkactwo, ceramika, czy jako ekstremum – metalurgia. Wpływ na tę sytuację ma oczywiście tło społeczne i obyczajowe, ogólne wykluczenie kobiety w środowiskach zawodowych i powolny, czasochłonny rozłam schematu, który istniał od wieków. Na tle innych grup zawodowych, architektura pozostaje agresywnie szczelna i sprzyjająca mężczyznom. Taka specyfika zawodu. Konstruktorskie zacięcie i kunszt budowniczy przypisywane były męskim umysłom. W ogólnym rozgraniczeniu, przez kobiety wydaje się przemawiać więcej humanistycznego ducha. Architektura jest równą syntezą konstruktorskiej precyzji i humanistycznej wrażliwości. Dlatego przełom, który ma się wydarzyć na przestrzeni następnych lat i polegać na włączeniu kobiet w świat architektury, przynosi nowe, wcześniej nieodkryte wartości. W 1999 roku procent kobiet-architektek wynosi 13,5. Do roku 2009 wzrasta do 28. Z imienia i nazwiska Anna Keichline jest pierwszą zarejestrowaną w Pensylwanii kobietą architektem. W 1906 rozpoczyna studia nad budową maszyn, żeby po roku zmienić uczelnię i rozpocząć studia architektoniczne. Jest skoncentrowana na projektowaniu wnętrz, ze szczególnym upodobaniem kuchni. Jednym z jej pierwszych patentów jest unikalne połączenie zlewu z balią. Projekt wyrasta z założenia zaoszczędzenia miejsca. Z czasem rozkwitają zainteresowania budowlane i konstruktorskie Keichline. Doprowadzają ją do wynalezienia taniej i lekkiej cegły K Brick. Rok za rokiem zmiany rysują się coraz wyraźniej. Podczas gdy Annę Keichline można nazwać zwiastunem nadchodzącej przemiany środowisk architektonicznych, Charlotte Perriand jest już jej mocnym dowodem. 1927 rok jest przełomowym dla obu. Dojrzała i doświadczona Keichline na fali wynalezienia własnej cegły stabilizuje swoją pozycję i zdobywa uznanie w amerykańskich środowiskach inżynieryjnych i ceramicznych. Młoda Charlotte jest absolwentką l'École de l'Union Centrale des Arts Décoratifs. Z głową pełną marzeń i próbą młodzieńczego zdefiniowania wolności, Perriand debiutuje na Salonie Jesiennym, przedstawiając projekt baru zrealizowanego na własnym poddaszu. Jest świeżo upieczoną mężatką. Kobietą ekstrawagancką i nieustępliwą w działaniu. Wiarę we własne umiejętności i odwagę wkroczenia w jeszcze nieeksplorowane przez kobiety przestrzenie zaszczepia w niej matka. To właśnie w domu Perriand zaczyna dostrzegać potęgę pracy i rzemiosła. Jej pierwsza styczność z Le Corbusierem wyraźnie nacechowana jest niechęcią do kobiet i wykpieniem ich możliwości. Jednak podczas Salonu Jesiennego, to właśnie Le Corbusier i Pierre Jeanneret, dwie potęgi architektury, odwiedzają stoisko Perriand i decydują się włączyć ją w prowadzoną przez siebie działalność. Na przestrzeni lat Charlotte Perriand zostawia po sobie niezliczoną ilość błyskotliwych rozwiązań wzorniczych i architektonicznych. Wyraźnie widoczne dla jej twórczości są wpływy podróży do Japonii w 1940 roku. Jednym z jej stałych współpracowników zostaje Jean Prouvé. Charlotte Perriand pozostaje czynna zawodowo aż do śmierci. Umiera w wieku dziewięćdziesięciu sześciu lat, a ostatnie paryskie mieszkanie urządza na pięć lat przed śmiercią. Działania Keichlinie i Perriand pokrywają się czasowo z przekształceniami w strukturach europejskich. W Wielkiej Brytanii działa Elisabeth Whitworth Scott, w Szwajcarii Flora Steiger-Crawford, Austria ma Margarete Schütte-Lihotzky, Serbia – Jelisavetę Načić. Emilie Winkelmann projektuje w Niemczech, a Lilla Georgine Hansen w Norwegii. Mężczyźni z kobietami Architektura wiąże na stałe ścieżki życiowe Alvara Aalto i Aino Marię Mandelin. Kiedy, młoda architektka trafia do biura Aalto, rozpoczyna się dwuletni okres przekształcenia zawodowej współpracy w bliższą i bardziej intymną. Mandelin wychodzi za Aalto w 1925 roku. Pierwsze lata małżeństwa spędzają na analizie włoskiej architektury klasycystycznej, tworząc jej własną skandynawską odmianę. Do konkursów przystępują oddzielnie, pod tym samym nazwiskiem. Aino wydaje się być przyćmiona postacią męża. Dopiero w późniejszych latach kariery oboje chętniej współpracują ze sobą. Aino Aalto umiera w wieku pięćdziesięciu czterech lat. Po dwóch latach owdowiały Alvar żeni się ponownie. Jego wybranką jest Elsa Kaisa Mäkiniemi. Architektka. Małżeństwo Aalto O Zofii Garlińskiej-Hansen chcę wspomnieć, w zasłużonym kontekście modernisty Oskara Hansena. W przeciwieństwie do rodziny Aalto, Zofia i Oskar przez całe długie lata pożycia małżeńskiego starają się projektować razem. Oboje są dla siebie wsparciem i kontrą dla coraz odważniejszych koncepcji architektonicznych. To właśnie Zofia sprawia, że pomysły Oskara Hansena stają się przystępne, przestają istnieć jedynie jako idealistyczne wizje. Oboje są absolwentami Politechniki Warszawskiej, z dyplomem u Romualda Gutta i poznają się jeszcze na studiach. Wyjątkowość relacji Hansenów polega na tym, że Zofia nigdy nie zostaje zepchnięta w cień. Wraz z mężem projektuje trzy z warszawskich zespołów mieszkaniowych: Rakowiec (1961-1963), Bracławska (1964-1974) i Przyczółek Grochowski 1968-1974). Co istotne, rola Zofii nie ogranicza się do projektu mebla i wnętrz, ale obejmuje też rozwiązania konstruktorskie. Hansenowie są współautorami teorii Formy Otwartej i koncepcji Linearnego Systemu Ciągłego, jednych z najważniejszych nowoczesnych myśli architektury polskiej. Par architektów, zarówno tych projektowych, jak i tych związanych ze sobą prywatnie można dwoić i troić. W latach trzydziestych współpraca ta najczęściej owocuje projektami wnętrz i mebli. Przez przeszło dziesięć lat przeplata losy Ludwiga Miesa van der Rohe i Lilly Reich. W Polsce, poza Hansenami, do rozpoznawanych par projektowych zaliczają się między innymi Helena i Szymon Syrkusowie, awangardowi architekci. Zofia i Oskar Hansenowie, fot. archiwum rodzinne Hansenów Teraz, razem Podczas Wigilii wydziałowej, przy wspólnym stole jest nas dwadzieścia osiem osób, z czego piętnaście to kobiety. Wszyscy pracujemy razem. W 2010 roku Kazuyo Sejima i Ryue Nishizawa zostają uhonorowani Nagrodą Pritzkera, najbardziej prestiżową w środowisku architektonicznym. Od 1995 roku prowadzą razem pracownię architektoniczną. Wyróżnienie przyznawane jest regularnie od 1979 roku. Do 2004 roku jedynie mężczyznom. Passę przerywa sukces diwy współczesnej architektury, Zahy Hadid (na zdjęciu otwierającym). Rok 2010 jest pewnego rodzaju przekształceniem tego sukcesu. Nagrodzenie duetu Sejima i Nishizawa jest zwiastunem zupełnie nowej jakości współpracy w architekturze. Pierwszym tej rangi, które rysuje równą wartość pracy kobiety i mężczyzny. Jedną trzecią zespołu warszawskiego biura projektowego WWAA jest Natalia Paszkowska. W 2007 roku wraz z Marcinem Mostafą wcielają w życie marzenie o własnej pracowni architektonicznej. Po dwóch latach do duetu na stałe dołącza Boris Kudlička, doświadczony scenograf. WWAA wypływa na fali sukcesu zaprojektowania ażurowego Pawilonu Polskiego na EXPO 2010. W jednym z wywiadów, Paszkowska wspomina, że w „architekturze nie ma miejsca na płeć”. Wydaje się to być bardzo dobrym ujęciem dla zmian, które zaszły w architekturze na przestrzeni ostatniego wieku. Przekształcenia, które wypiera niechęć pracy z kobietami do pewnego ogólnego przyzwolenia na ich zaistnienie. Przyzwolenia, które nie zakłada politowania, ani nie płynie z feministycznego ducha. Zakłada równość. Pokazuje, że uznanie w pewnych dziedzinach powinno być zdobywane oraz mierzone miarą pracy i solidnego warsztatu. Kazuyo Sejima i Ryue Nishizawa
Brad Watson 26 czerwiec 2008 Ciągle mam przed oczyma kudłaty zielony dywan, na którym leżałem wyprostowany z głową schyloną w modlitwie. Byłem młodym mężczyzną z burzą hormonów w środku – pełnym pasji dal Boga, lecz z rozwijającą się seksualnością. W chwilach znoszenia tych męczarni, gdy bezowocnie starałem się wyrzucić z umysłu erotyczne obrazy, które przeszkadzały mi w świętych momentach modlitwy, chciałem wrzeszczeć na całe gardło sfrustrowany. Podobnie jak Paweł wołałem: „Któż uwolni mnie od tego ciała śmierci?” (Rzm. 7:24). Czułem się brudny, pokonany i oddalony od Boga. Ta frustrująca wewnętrzna wojna cywilna trwała dość długo. W końcu, po miesiącach zmagań, światło prawdy rozświetliło ciemności mojej rozpaczy. Te dręczące myśli dalej były w mojej głowie, lecz na pewno nie w moim sercu. Wiedziałem przecież, że nie miałem zamiaru zachowywać się tak, jak w tych fantazjach, one nie były tak naprawdę mną, nie były moim celem ani nie pragnąłem ich realizacji, ponieważ tym, czego rzeczywiście chciałem, co było jako moją prawdziwą pasją, było zachowanie wierności Bogu i posłuszeństwo. Gdy w końcu nauczyłem się ignorować te obrazy, nie trwać w nich, pokutować i nie poświęcać im uwagi, napełniło mnie poczucie ulgi. Ignorowanie ich było strategią, która wydawała się pochodzić z góry. Gdy nauczyłem się śmiać z tych śmiesznych obrazów i zostawiać je w spokoju, nagle zaczęły zanikać! Radość znów napełniła serce, a moje życie modlitewne stało się bogatsze i bardziej intensywne. Dzięki tym zmaganiom nauczyłem się bardzo ważnej lekcji, a mianowicie takiej, że nie każda myśl w głowie musiała dotrzeć do serca. Nie składałem się z sumy moich myśli, ponieważ ten „prawdziwy ja” był znacznie głębszy i bardziej dojrzały niż niemal uliczny ruch moich myśli i idei, który przepływał mi przez głowę. Jednym z powszechnych błędów w definiowaniu grzesznej pożądliwości jest przypisywanie sercu wszystkiego, co się dzieje w umyśle. Pomimo tego, że serce i umysł są ze sobą powiązane, nie jest to, to samo. O ile umysł mogę mieć napełniony różnymi myślami i rozważaniami, moje serce odzwierciedla prawdziwe priorytety, przekonania i zamiary. Nie każda myśl serca odpowiada decyzjom serca. Wielu ludzi przyjmuje, że świadomy pociąg, bądź seksualne pragnienia zawsze ujawniają grzech w sercu, lecz zgodnie z tym, co pisze Jakub, pożądliwość musi „począć” zanim „zrodzi grzech” (Jk 1:14-15). Aby pożądliwość osiągnęła punkt „poczęcia”, najpierw trzeba być „pociągniętym” i „skuszonym”. Samo zauważanie pięknej kobiety i podziwianie jej urody nie jest tym samym co być „pociąganym” i „kuszonym”. Pokuszenie, aby grzech został zrodzony, musi rzeczywiście prowadzić do jakiegoś rodzaju pogoni za zakazanym owocem. Jezus powiedział, że: “Nie to, co z zewnątrz wchodzi do człowieka zanieczyszcza go, lecz raczej to, co z człowieka wychodzi” (Mk. 7:15). To, co sprawia, że człowiek jest święty lub nie jest święty nie będzie zależało od tego, co się dostaje w obszar umysłu, lecz od ustalonych w sercu priorytetów. Ta wewnętrzna „linia” podziału między umysłem a sercem jest ważna dla rozeznawania, gdy mowa o prawości i nieprawości erotycznego pragnienia. Seksualne pragnienie jest darem od Boga, a nie czymś, czego należy się wstydzić, bądź z powodu czego należy ‘wypędzać” demona. Pragnienie staje się złe tylko wtedy, gdy jest obsesyjne (a zatem bałwochwalcze) bądź, gdy ktoś zaczyna „zachowywać” się nieprawidłowo w prawdziwych relacjach z innymi. W Kazaniu na Górze Pan Jezus nie potępił fizycznego pociągu czy erotycznego pragnienia, lecz cudzołóstwo w sercu (p. Mt. 5:28). Tylko wtedy, gdy pożądliwość infiltruje i zaczyna negatywnie wpływać na serce, ma niszczący skutek dla życia chrześcijanina, i tylko wtedy może być rzeczywiście nazwana „grzeszną pożądliwością”. Sam fakt, że czujesz pociąg do innych w fizyczny czy nawet erotyczny sposób, nie wskazuje koniecznie na to, że pożądasz bądź już popełniłeś grzech. Z całą pewnością Bóg nie stworzyłby pięknych ludzi tylko po to, aby zakazać komuś zwracania na nich uwagi! Podobnie jak możesz doceniać piękno kwiatów sąsiada, nie wykopując mu ich z grządki i wynosząc do domu, tak samo możesz docenić piękno kogoś innego, nie pożądając go! Wielu chrześcijan po tym, jak przeżyje pociąg do kogoś innego niż współmałżonek, czuje się winnych i wierzą, że zgrzeszyli. Często nie jest to nic innego, jak oskarżenie przeciwnika (p. Obj. 12:10). Im więcej winy wrzuci na nas diabeł tym mniej prawdopodobne jest, że będziemy odzwierciedlać chwałę Bożą. „Fałszywe poczucie winy” wzbudzone z obozu przeciwnika oskarżeniami może być równie szkodliwie jak prawdziwy grzech i nie pozwolić na wypełnienie przeznaczenia, jakie Bóg ma dla nas. Nasz wróg ciska w nas na arenie naszych myśli oskarżającymi myślami, abyśmy czuli się niegodni i oddzieleni od Boga (p. 2Kor. 10:5). Tak długo jak przeciwnik jest w stanie utrzymać nasze zainteresowanie upadkiem, pokuszeniem czy nawet rzekomą słabością, nie będziemy agresywnie budować siebie samych Bożymi obietnicami, szukać Jego twarzy czy rozeznawać Jego woli. Czasami przeciwnik wywołuje bitwy, które tak naprawdę nie istnieją, po to, aby rozpraszać nas na drodze do wypełniania Bożych planów. Kiedy więc niewinny pociąg faktycznie staje się niebezpieczną pożądliwością? Niektórzy dowodzą, że nie jest możliwe nakreślenie linii granicznej między tymi dwoma. Ośmielę się nie zgadzać z tym. Dzięki prowadzeniu Ducha Świętego i przez właściwe zrozumienie biblijnego nauczania możliwe jest dokonanie właściwego rozeznania i nawet chrześcijanin o silnym erotycznym pociągu może zachować siebie wolnym od grzesznej pożądliwości. Dobrym przykładem tego, jak niszczące może być domaganie się legalizmu, jeśli zanieczyszcza to rozumienie ludzkiej seksualności, są przypadki pierwszych chrześcijańskich mnichów. Aby uzyskać ostateczne zwycięstwo wielu z tych starożytnych świętych popadało w skrajności. Historia podaje, że jeden z nich, Ammonius, przypalał swoje ciało żelazem za każdym razem, gdy miał nieczyste myśli. Inny, Pachon (?), przyciskał żmiję do swoich genitaliów. Benedykt rzucił się nago między wrzosiec i pokrzywy raniąc swoje ciało w nadziei, że te rany ciała uzdrowią rany “żądzy” jego duszy. Nawet Orygenes, sławny XIV wieczny przywódca chrześcijan wykastrował sam siebie w próbie całkowitego uwolnienia się od seksualnego pokuszenia. Niestety ci sami mężowie, których celem było usunięcie seksualnych pragnień, popadli w obsesję właśnie na tle tego, co starali się usunąć! Pomimo ich żarliwych wysiłków, próby starożytnych mnichów pokonania seksualnych pragnień tylko rozjątrzały problem. Ich nienormalna fiksacja na walce z pożądliwością wywołała dokładnie przeciwny skutek i wzmocniła tylko jej siłę. Rzadko się zdarza, aby Bóg odpowiedział na ludzkie prośby o uwolnienie od erotycznych pragnień i pożądliwości. Nawet próby wyeliminowania wszystkich pozamałżeńskich seksualnych stymulacji i pragnień wydają się działać tylko na jakiś czas, a potem zazwyczaj wracają. Niektórzy próbując osiągnąć to mogą przeżywać okresowo duchowe wyżyny w intensywności uwielbienia czy na konferencjach lecz później często kończą zniechęceni i pokonani. Pomimo rzekomego rozczarowania, Bóg nie odrzucił ich, ani nie był niewierny, ponieważ nigdy Jego Boskim celem nie było usunięcie erotycznych pragnień wśród jego ludzi! Seksualne pragnienia same w sobie nie są złe to zaś, co ktoś robi z tymi pragnieniami ujawnia ostatecznie stan serca. Wielu wierzących ciągle czuje dystans do Boga i brud, gdy zastanawiają się nad swymi najgłębszymi myślami czy pragnieniami. „Z pewnością święty Bóg nie może cieszyć się z tak niskich, podstawowych uczuć” – myślą. Nie wolno nam zapominać o tym, że to Bóg stworzył siłę erotycznego pociągu i na pewno nie jest obrażony jej obecnością. Prawdziwa świętość nie jest potwierdzana przez brak seksualnego zainteresowania, lecz istotą jest natomiast sprawa serca mierzona naszym dążeniem do Boga i miłością do ludzi. Dzięki Jego wspaniałej obecności i mocy, która żyje w nas, prawdziwa seksualna czystość nie jest dla paru dziwaków, którzy ukrywają się przed światem. Nie jest to coś nieosiągalnego, ciasteczko na niebie, marzenie, które się śni, lecz nigdy nie spełnia. Przeciwnie – dla uczniów Jezusa Chrystusa, seksualna czystość jest czymś realnym i osiągalnym. Dzięki Bożej łasce jest to zwycięska i radosna droga, wolna od legalizmu i pełna życia. Jest to spodziewany rezultat działania serca połączonego z Bogiem i prowadzonego przez Ducha. ——————————————————————————– Brad Watson jest pastorem Harvest International Church i autorem ksiązki “Is It Lust or Legalism?” Oryg.: 8 Myths (and Truths) About Male Authority Joel Hunter Bóg dał mężczyźnie unikalną rolę przywódcy naszych domówi i rodzin. Jak jednak godzimy to w kulturze, która przeciwdziała mężczyznom wykonującym biblijną władzę? Żyjemy w społeczeństwie, które naciska na męską wrażliwość i kobiecą siłę. To jest w porządku, lecz wiele ze współczesnych społecznych norm jest reakcją na wypaczoną ideę udzielonej mężczyźnie przez Boga władzy. Gdyby mężczyźni mogli zrozumieć autorytet jaki Bóg im daje, nie musieliby poddawać się kulturalnemu kastrowaniu ich roli. Gdyby żony mogły zrozumieć rolę swoich mężów, zobaczyłyby, że wsparcie przywództwa ich mężów dałoby im więcej wolności i poczucia bezpieczeństwa, a ich ograniczenie. Współcześnie wielu chrześcijan, mężczyzn, to mięczaki. Sami siebie nienawidzą za to, a kobity nie szanują ich z tego właśnie powodu. Pozwólcie wiec, że przypomnę wam osiem sposobów, z których korzysta nasza kultura, aby wykrzywić biblijne rozumienie męskiej władzy… A następnie listę sposobów stosowania władzy przez „prawdziwego mężczyznę”. Mit 1: Męski autorytet oznacza dominację. Mężczyźni muszą zrozumieć, że dojrzała męskość w Piśmie jest rozumiana jako siła do służenia i poświęcenia dla dobra kobiety. Łk. 22:26 przekazuje ogólny paradygmat sługi – przywódcy: „Lecz pośród was, ci, którzy są najwięksi, powinni przyjąć najniższe pozycje, a przywódcy powinni być jak słudzy” (New Literal Translation). Ef. 5:25 przekazuje nam domową wersję tego samego: „A wy mężowie macie miłować swoje żony taką samą miłością, jaką Chrystus okazało kościołowi”. Mit 2: Ćwiczenie siły prowadzi do jej nadużycia. Siła, która jest kształtowana w celu zabezpieczenia i ochrony nie skieruje się ku przeszkadzaniu i ranieniu. To dwie zupełnie sprzeczne skrajności. Podobnie jak mięśnie nie zamieniają się w tłuszcz (choć czasami na to wygląda), lecz są to dwa zupełnie różne rodzaje tkanek. Jeśli nie ćwiczymy siły we właściwy sposób, skończymy tracąc wagę w zły sposób. „Jeśli zachęcasz, uważaj, abyś nie stał się apodyktyczny; jeśli pouczasz, nie manipuluj; jeśli jesteś powołany do udzielania pomocy strapionym ludziom, otwieraj oczy szeroko i reaguj szybko; jeśli pracujesz z pokrzywdzonymi, nie pozwól sobie na irytację nimi bądź przygnębienie. Zachowuj uśmiech na twarzy” (Rzm. 12:8, parafraza The Message). Mit 3: Mężczyźni muszą być bardziej kobiecy, aby byli wrażliwi. Czy Jezus był bardziej kobiecy, gdy wyczuł kobietę, która dotknęła kraju Jego szaty i została uzdrowiona? Czy też, gdy nakazał uczniom, aby pozwolili przychodzić do Niego dzieciom? Czy mężczyźni nie posiadają swojego własnego sposobu wyczuwania potrzeb wokół nich? Jeśli staniesz między moimi wnukami, a mną to gwarantuję ci, że nie stanę się bardziej „niewieści”, ponieważ jestem wrażliwy na nie. Mit 4: Aby kobiety mogły zostać wzmocnione, mężczyźni muszą zostać osłabieni. (dosł.: For women to be empowered, men must be disempowered. ). Paweł nie potrzebował stać się słabszy po to, aby Lidia mogła założyć pierwszy kościół. Akwila nie musiał zostać wypisany z Pisma, aby dla nas Pryscyla została doceniona. Tak naprawdę, jednym ze sposobów, aby kobiety były najbardziej wzmacniane (podobnie jak kobieta przy studnie z 4 rozdziału Ewangelii Jana) jest to, aby mężczyzna (w tym przypadku Jezus) użył swojej siły do okazania jej szacunku. Znieważamy kobiety mówiąc, że one nie potrafią radzić sobie z silnymi mężczyznami. W rzeczywistości, niedoceniamy kobiet, gdy myślimy, że one raczej będą kontrolować mężczyzn, niż przyjmować miłość i szacunek siłacza. Silna kobieta będzie „pyskować” (to oznacza „pomocnik” z Rdz. 2:18) i pracować obok silnego mężczyzny. Mit 5: Nie powinniśmy wychowywać naszych chłopców tak, aby uczestniczyli w „męskich” zajęciach. Jeszcze kilka dekad temu chłopcy mogli bawić się w kowbojów, Indian, czy uprawiać kontaktowe sporty i nie martwiliśmy się tym, że wyrastają na rasistów czy prawicowych podżegaczy wojennych, bądź jakichś gwałtowników. Chłopcy byli uczeni polowania, na wypadek gdyby potrzebowali przeżyć w dziczy. Dzięki temu mieli więcej wiary w siebie i bardziej doceniali naturę, a nie stawali się bardziej niebezpieczni. Pismo nie zabrania takich „nieprzyjaznych” działalności (żołnierze, myśliwi, sportowcy), które budują siłę i umiejętność pracy zespołowej. Mit 6: Musimy sfeminizować Boga, aby nie faworyzować mężczyzn. Ten cały ruch „Bóg jest rodzaju żeńskiego” (dosł.: „Go is she”) jest śmieszny. Duch nie ma płci, lecz nie musimy ukrywać tego, że biblijne terminy na określenia Boga są rodzaju męskiego. Nie musimy feminizować „Naszego Ojca” po to, aby być braćmi i siostrami o równej wartości, użyteczności i pozycji w Nim. Mit 7: Jeśli mężczyźni przewodzą w domu to będą swobodnie rządzić kobietami w całym społeczeństwie. W rzeczywistości, mężczyzna, sługa-przywódca nie ma „rządzić” nikim i nigdzie. To przywództwo-służba, które zostało dana mężczyźnie w domu nie wychodzi poza dom na społeczeństwo. Tak więc, męska odpowiedzialność za przywództwo w chrześcijańskim domu (p. Ef. 5:23) nie może być przenoszona na biznes czy do rządu, czy jakiejkolwiek innej społecznej instytucji. Mit 8: We władzy chodzi o deklaracje, a nie podejmowanie osobistej odpowiedzialności za doprowadzenie ich do realizacji ku wspólnemu pożytkowi. Błąd. Mężczyźni mają straszliwą reputację nieodpowiedzialnych uparciuchów. To, w jaki sposób Duch Święty naśladuje życie Jezusa trudno o coś bardziej wyraźnego jak to, że Bóg kończy to, co rozpoczął. Bóg nie wydaje poleceń, po czym zostawia nas o własnych siłach. On udziela odpowiedniej pomocy, aby je wykonać. Bóg, który przyszedł, aby żyć pośród nas i w nas, Bóg, który powiedział: „Na zawsze jestem z wami!” jest wzorem przywództwa dla każdego z nas. Możemy postępować za tym przykładem, będąc blisko tych, których prowadzimy i pomagając im. KIM WIĘC JESTEŚMY? 8 PRAWD O MĘSKIM AUTORYTECIE To nie płeć decyduje o tym czy mężczyzna jest prawdziwym mężczyzną, lecz jest to duchowa dojrzałość we wszystkich dziedzinach życia. Tak więc, męskość to nasze powołanie, a nie żadne stawanie w szranki z kobietami. Prawda 1: Mamy unikalne jeśli chodzi o płeć przywódczą rolę w małżeństwie. 1 Kor. 11:3 mówi: „A chcę, abyście wiedzieli, że mężczyzna jest odpowiedzialny przed Chrystusem, żona jest odpowiedzialna przed mężem, a Chrystus – przed Bogiem” (NLT). Następnie w wersie 8 czytamy: „Ponieważ pierwszy mężczyzna nie pochodzi z kobiety, lecz pierwsza kobieta z mężczyzny„. Nie wiem, dlaczego tak to Bóg urządził. W wielu sprawach nasze żony są bardziej kompetentne niż my. Mądrzy mężczyźni polegają na decyzjach swoich żon w wielu rodzinnych sprawach. W końcu nie jest to sprawa konkurencji czy nawet płci, jest to sprawa postępowania zgodnie z Bożym porządkiem. Gdy byłem w podstawówce siedziałem tuż przy drzwiach. To spowodowało, że zostałem mianowany szefem na wypadek ewakuacji. Dlaczego byłem liderem? Czy miałem odpowiednie kompetencje? Nie. Dlatego, że byłem chłopcem? Nie. Było tak dlatego, że tak powiedział nauczyciel. Prawda 2: Mamy kochać nasze żony jak Chrystus ukochał kościół i oddał siebie samego. Nasz autorytet jest skierowany na poświecenie się i ochronę naszych żon, a nie na panowanie nad nimi. Nie musimy stać się słabsi, aby być sługami, ani nasze żony nie muszą być słabe, abyśmy mogli wyglądać na silnych. Prawda 3: Mamy wychowywać nasze dzieci nie prowokując ich do gniewu (p. Ef. 6:4). Poczucie naszej władzy musi być na tyle silne, aby prowadzić, poprawiać i dyscyplinować nasze dzieci (p. Hb. 12:9) w taki sposób, który wzbudza respekt, a nie gniew. Wymaga to wewnętrznego przekonania, które bierze się wyłącznie ze zrozumienia autorytetu, który dał nam Bóg. Często mówiłem naszym dorastającym synom tak: „Nie jest moim ulubionym zajęciem dyscyplinować was, lecz jest to rola, jaką dał mi Bóg. Tak więc, obaj będziemy robić to, co należy”. Wszyscy są dziś wspaniałymi mężczyznami i bardzo kochają swoją matkę i mnie. Prawda 4: Mamy prowadzić biznesy z przekonaniem i integralnością (p. Mt. 25:20-21). Mężczyźni nie mają być tchórzami, gdy przychodzi do oddania wszystkiego w świecie biznesu, ani nie mamy myśleć o naszym kapitale jako o naszej własności. Autorytet idzie za mężczyzną, który inwestuje z myślą o kimś Innym. Podobnie jest z naszymi żonami: prawdopodobnie bardziej będzie wzrastał ich szacunek do nas, gdy będziemy wykonywać naszą pracę z przekonaniem i kompetentnie, wykorzystując dany nam w pewnym zakresie autorytet do wytwarzania korzyści dla dobra wszystkich. Prawda 5: Mamy być przywódcami w kościele, po ustaleniu priorytetów we własnym domostwie (p. 1Tym. 3:1,4). Podjęcie się odpowiedzialności w kościele również jest częścią autorytetu/władzy, którą mamy wykonywać. Oczywiście, nadzorca jest sługą-przywódcą. Branie odpowiedzialności za troszczenie się o kościół (Bożą rodzinę) jest przejawem tego autorytetu, którego Bóg nam udziela. Prawda 6: Mamy przyjąć przywództwo w walce z tym, co może zrujnować naszą część świata (p. Rdz. 2:15). Od Ogrodu Eden, Bóg w szczególny sposób dał mężczyźnie zadanie „uprawiania” (bądź produktywny) i „utrzymywania” (bądź opiekuńczy). To drugie odnosi się do faktu, że nawet w raju są takie rzeczy, które mogą wkraść się i zrujnować dobro, które zostało wyprodukowane. Tak więc, mężczyzna ma odpowiedzialność i władzę do strzeżenia swego domu i rodziny (a czasami miejsca pracy i kraju) przed tym, co mogłoby zaszkodzić czy zatruć jego dobrobyt. Prawda 7: Mamy trenować innych mężczyzn, którzy będą trenować innych mężczyzn (p. Nasza odpowiedzialność nie kończy się na naszej rodzinie. Mamy obowiązek szkolić innych dojrzałych mężczyzn, którzy będą szkolić następnych. Powtórzmy: tego rodzaju władza nie jest dominacją. Cała dynamika „odpowiedzialności” została zniekształcona do głupoty w rodzaju: „ja jestem twoim duchowym szefem”. Mentoring to wspieranie, uczenie i prowadzenie tych, którzy pragną tego rodzaju przywództwa w swoim życiu. Prawda 8: Mamy uzupełniać nasze żony w ich przywódczych rolach w rodzinie, kościele i społeczeństwie. Rdz. 2:18 mówi: „Wtedy rzekł Bóg: niedobrze jest mężczyźnie, gdy jest sam. Uczyńmy mu pomocnika odpowiedniego dla niego„. Pomocnik nie oznacza kogoś słabego. Kto jest mocniejszy: czy ten, kto potrzebuje pomocy, czy pomocnik? Tak więc, część naszego autorytetu pochodzi ze słuchania naszych żon. Inna jego część to uzdalniać je i służyć im tak, aby i one mogły być przywódczyniami w rodzinie, kościele i społeczeństwie. Kiedy my, mężczyźni, pamiętamy o tym, że całe życie jest szafarstwem, zarządzeniem Bożymi dobrami dla Niego, nie będziemy używać udzielonej nam władzy w arogancki czy pyszny sposób. Będziemy jej używać, aby podnosić innych, Jak Chrystus nas podniósł. Materiał redakcyjny Rozmowa przeprowadzona z Williamem Craig na potrzeby naszego Q&A (pytania i odpowiedzi), jednym z wiodących na świecie chrześcijańskich naukowców, była fantastyczna. Powiedział wiele rzeczy, które zmusiły mnie do myślenia, lecz jedna sprawa naprawdę mnie ujęła. Powiedział, że aby być „w pełni zaangażowanym mężczyzną”, jak to nazwał, konieczne jest upewnienie się, że w każdym aspekcie jesteśmy związani chrześcijańskim uczniostwem. Mówił to w związku z tym, że męskim ruchu skupiamy się na mnóstwie takich rzeczy jak: rodzina, seks i przywództwo (co powinno mieć miejsce), lecz często lekceważymy intelektualną stronę bycia dojrzałym chrześcijaninem. Zgadzam się z tym i z pewnością bardzo chciałbym bardziej drążyć tą dziedzinę mego życie, lecz wydaje mi się, że jego ogólny wniosek jest bardziej interesujący: jest wiele aspektów bycia całkowicie zaangażowanym wierzącym mężczyzną i nie powinniśmy pomijać żadnego z nich. Co więc jest potrzebne, aby być kompletnym, w pełni zaangażowanym chrześcijaninem? Oto kilka myśli: Poznanie/wiedza: Ponieważ o tym rozmawiamy, więc od tego zacznijmy. Dojrzały chrześcijanin rozumie ten świat i swoją wiarę na tyle, że może mieć mocne przekonania. Powinien umieć inteligentnie mówić o tym, w co wierzy. Jest to istotne nie tylko do dzielenia się ewangelią z innymi, lecz również potrzebne, aby wiedzieć, dlaczego wierzymy w to, co wierzymy. Mądrość: Prawdopodobnie ważniejsza od poznania/wiedzy jest mądrość: właściwe zastosowanie naszej wiedzy. Jest ona tak ważna, że Bóg zamieścił całe księgi na jej temat w Biblii. Mądrość jest konieczna do nawigowania po twardych drogach, po których mężczyzna prowadzi. Niewiele jest rzeczy, które ludzie w tym świecie szanują bardziej od mądrego mężczyzny. Pokora: to druga strona wiedzy i mądrości, i jest unikalnym i definiującym aspektem chrześcijańskiej wiary. Pycha jest jedynym z największych przeciwników jakie mamy w życiu, a pokora jest jedynym środkiem obronnym. Pokorny mężczyzna postrzega życie takim jakie jest i rozumie to, jak bardzo jest uzależniony od Boga. Łaska: kolejnym znakiem charakterystycznym chrześcijaństwa jest łaska czy niezasłużona przychylność. Mało co życiu jest tak szokujące i dobrze pamiętane jak akty łaski. Nawet chrześcijanie są zdumieniu, gdy otrzymują coś wielkiego, pomimo tego, że nie zasługują na to. Łaska jest krytycznie ważna w każdej relacji, od rodziny do przyjaźni. Dyscyplina: wraz z mądrością podążą dyscyplina czy inaczej samokontrola. To bardzo istotna część stawania się mężem Bożym, ponieważ przeciwnik jest naprawdę dobry w wytrącaniu nas z tej życiowej drogi. Dyscyplina pozwala nam uniknąć rożnych dziedzin pokuszenia oraz osiąga zdumiewające rzeczy, które Bóg ma dla nas. Oczywiście, najwspanialszym przykładem dla każdego z nas tych cech jest Sam Jezus. Ten jedyny w historii w pełni zaangażowany mężczyzna, okazywał doskonałe poznanie, mądrość, pokorę, łaskę i dyscyplinę. Wspaniałe jest to, że jedynym sposobem, aby naprawdę zrozumieć te myśli i żyć zgodnie z nimi to podążać za Nim i pozwolić Duchowi Świętemu wprowadzać je w naszym życiu. Jest to tylko kilka przykładów cech w pełni zaangażowanego wierzącego mężczyzny. Bardzo chciałbym, abyście dzieli się tym więcej, jakie ważne idee pominąłem? Chris Glazier W ciągu ostatnich dwóch lat ożeniłem się i dwukrotnie przeprowadzałem, co znaczy, że nie miałem wiele czasu na zawieranie nowych przyjaźni. Do tej pory zawsze miałem wielu kumpli, bardzo lubię zażyłe koleżeństwo, szacunek i odpowiedzialność jakie wiążą się z dobrą przyjaźnią. W miarę jak przybywa mi lat, zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, dlaczego tak trudno jest utrzymać długo przyjaźnie z mężczyznami, ale zacząłem też zdawać sobie sprawę z tego, że choć jest to tak trudne, niewiele jest rzeczy, które są ważniejsze. Jako chrześcijanie, nasi przyjaciele dają nam w życiu to, czego nie mogą dać rodziny. Najważniejsza jest rodzina, a w szczególności nasza relacja z żoną i dziećmi, lecz są takie sprawy, które nie pojawiają się w naturalny sposób w relacjach rodzinnych. Pomimo że żona może być twoim najlepszym przyjacielem (moja jest), kobiety są inaczej wyposażone od nas. Pojawiają się w życiu takie sytuacje, w których lepiej jest, aby przyjaciel je z razem nami przeszedł i omówił. Męskie przyjaźnie dają nam możliwość rozmawiania z facetami, którzy byli już tam, gdzie my teraz jesteśmy i rozumieją, przez co przechodzimy. Dzięki temu mamy możliwość poznać ich życiową mądrość, usłyszeć dobrą radę i zobaczyć świeże spojrzenie na naszą sytuację. Nawiązuje się również pewien poziom odpowiedzialności, którego nigdzie indziej nie zyskamy. Może to być coś bardzo intymnego, jak grupy odpowiedzialności czy też może to być coś powstałego w naturalny sposób, kiedy rozmawiasz o swoim życiu z innym mężczyzną. Chłopaki dają nam też unikalny rodzaj koleżeństwa i radości, z których, aby być szczerym, można czerpać teraz i później. Życie jest trudne i jeśli masz możliwość przebywać z grupą mężczyzn i zrobić coś razem to naprawdę pomaga. Jeśli nigdy nie masz okazji pośmiać się z facetami to zaczniesz za tym tęsknić. Wszyscy to rozumiemy, lecz problemem jest to, że na liście naszych życiowych priorytetów, przyjaźnie zajmują dalsze miejsca. Między rodzinami, pracą i różnymi zadaniami trudno jest znaleźć czas na wszystko, niemniej, męskie przyjaźnie są warte tego czasu. Bożym zamiarem jest, abyśmy wchodzili w relacje z innymi. Przeciwnikowi łatwo jest oddzielić nas i indywidualnie zdołować, lecz gdy trzymamy się razem, jest mniej prawdopodobne, że staniemy się jego celem. Postaraj się o to, abyś zrobił wszystko, co możesz, aby spędzać wartościowy czas z innymi wierzącymi chrześcijanami – i czasami niewierzącymi też. Trzymaj się jakiejś małej grupy, oglądaj mecz czy film z jakimiś kumplami i utrzymuj kontakt ze starymi przyjaciółmi przez telefon czy internet. Nidy do tej pory nie było tylu możliwości kontaktowania się, wykorzystaj to. Chris Glazier Jedną z najtrudniejszych i najbardziej wartościowych rzeczy, których Bóg nas uczy jako mężczyzn chrześcijan, nabywa się wtedy, gdy Bóg każe nam czekać. Nie chodzi mi tutaj o czekanie na weekend czy na następne wydanie new Man. Mówię o czymś bardzo poważnym. Każdy facet wie, jak to jest: masz w życiu coś, czego bardzo chcesz. Może to być praca, może promocja, może jakaś relacja czy rozwiązanie problemu. Chcesz tego tak strasznie, pracujesz nad tym, modlisz się o to, robisz wszystko, co tylko możesz, aby to osiągnąć. Mimo wszystko, czasami, Bóg mówi ci, abyś czekał i zaufał Mu. To jedna z najbardziej frustrujących rzeczy, jaka może się w życiu przydarzyć, ponieważ zazwyczaj to, o co się modlisz jest dobre. Stoją za tym tez dobre, czyste motywy i bardzo by to pomogło w życiu. Stąd też dylemat: nie rozumiemy dlaczego musimy na czekać. Jedna z najważniejszych przyczyn tego jest wyjaśniona w Liście do Rzymian 5:3-4: „A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, cierpliwość charakter, charakter za nadzieję; A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany” (NKJV). Gdyby Bóg dał nam wszystko czego chcemy lub potrzebujemy w chwili, gdy o to prosimy, nigdy niczego nie nauczylibyśmy się. Jednym z głównych sposobów w jaki Pan kształtuje w nas charakter i wiarę jest oczekiwanie, i ufanie Mu. Pan nie zamierza dawać nam wszystkiego natychmiast i nie zamierza nam pokazywać dokładnie jak to się stanie po długim czasie. On prosi nas, abyśmy Mu ufali. Ta Wielkanoc przypomniała mi o tym, jak trudno musiało być uczniom czekać po ukrzyżowaniu Jezusa. Ukrywali się w domu, zastanawiając się czy nie zostaną aresztowani, czując beznadzieję, ponieważ Jezus właśnie został zabity. Nie mogę sobie wyobrazić bardziej rozpaczliwego stanu. Jednak Jezus powtarzał im często, że zamierza wrócić. Nie powiedział im, jak to się stanie ani jakie będą okoliczności. Nie podał planu zmartwychwstania, lecz powiedział im, że wróci i poprosił ich o wielki skok wiary, aby uwierzyli, że to się stanie. Pan nadal prosi o taką wiarę. Jeśli czujesz się zdesperowany, oczekując na coś, na co Bóg jeszcze nie odpowiedział, nie popuszczaj. Niech Duch Święty pracuje w tobie w w czasie tej próby, aby ukształtować charakter, nadzieję i miłość. Ucz się ufać, że Bóg odpowie na twoje modlitwy, nawet jeśli będzie to zgodnie z Jego rozkładem czasu. Jeff Buchanan Jestem typowym Amerykaninem w średnim wieku. Jeżdżę SUV, mieszkam w 3 pokojowym mieszkaniu, mam średnie wykształcenie, pilnuję poziomu swego cholesterolu, jestem uzależniony od Palmtopa, mam rodzinę, mieszkam na przedmieściu. No, tak, dorzućmy jeszcze, że jestem pastorem i byłym homoseksualistą, ale wrócimy do tego. W tym wszystkim rola mentora zajmuje mi sporo czasu. Mamy przed sobą pokolenie, które, aby wypełnić Boże przeznaczenie, ogromnie potrzebuje poradnictwa. Jeśli my nie wkroczymy, aby dyscyplinować młodsze pokolenie, to jest wielu innych, którzy gorliwie podejmą się tego zadania. Wpisz w Google „mentoring” a pojawi ci się ponad 21 milionów trafień. Niemniej, większość z nich to społecznościowe i zbiorowe programy. Gdzie jest kościół? Gdzie są mężczyźni i kobiety, których pasją jest „iść i czynić uczniami wszystkie narody”? Czasami zabawiamy się ideą, jakoby być czyimś „mentorem” to ośmiotygodniowy czy dwunastostopniowy wyraźnie określony plan postępowania. Ciekawe jest to, że Jezus wziął 12 niewykształconych Galilejczyków i zainwestował w nich nie 8 tygodni, lecz trzy lata intensywnego i osobistego czasu. Jeśli Jezus potrzebował tyle czasu, aby zrobić z kogoś ucznia, to dlaczego spodziewamy się, że będziemy w stanie zrobić to samo zaliczając podręcznik. Zawsze szukamy jak największych zysków przy minimum inwestycji. Chrystus pokazuje nam coś całkowicie innego. Jeśli chcemy zostawić duchową spuściznę, musimy być gotowi na inwestowanie, które jest konieczne, aby ta spuścizna była trwała. A teraz wróćmy do tego, że jestem pastorem i byłym homoseksualistą. Te dwa aspekty mojego życie współistnieją, ponieważ mentoring miał wpływ na mój osobisty wzrost. Mężczyźni, którzy zajęli różnie miejsca w moim życiu dali mi klucze do mojej tożsamości, celu i wolności. Byli tacy mężczyźni, którzy postanowili spędzić ze mną czas i okazać mi zainteresowanie kim byłem i co robiłem. Nie byli to mentorzy mistrzowie czy ludzie jakoś szczególnie uzdolnieni w sztuce kościelnego uczniostwa, po prostu przeżyli coś przede mną więc zachęcali mnie i udzielali porad na mojej drodze. Niektórzy oddali się na długi czas. To właśnie tak konsekwencja, bez względu na jej formę, miała na moje życie największy wpływ. Dzięki temu, że ktoś poświęcił czas, aby okazać mi łaskę i powiedzieć prawdę, mogłem znaleźć wolność, jak też powołanie i cel. Teraz jestem oddany utrzymaniu tej linii i spuścizny. Exodus International jest służbą, która poświęciła się mobilizowaniu ciała Chrystusa do usługiwania łaską i prawdą światu poddanemu wpływom homoseksualizmu. Co roku Exodus prowadzi International Freedom Conference, aby pomóc w wypełnianiu tej misji. W tym roku konferencja odbywa się w Asheville, w stanie Półn. Karolina, gdzie mężczyźni i kobiety będą wyposażani w środki potrzebne, aby pomóc tym, którzy zmagają się z pociągiem do tej samej płci, wyjść na wolność. Spotkałem pewnego młodego mężczyznę, który spędził większość swego czasu w tej społeczności, kulturze i na działalności wśród gejów. W czasie konferencji doszedł do tego, żeby zostawić to wszystko za sobą. Gdy rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądało jego życie powiedział po tygodniu: „Jeff, boję się stąd wyjechać. Wiem, że gdy wrócę do domu wpadnę w tą samą pułapkę. Nie mam zupełnie nikogo, kto pomógłby mi przejść przez to”. Panowie, tak nie powinno być! Ci mężczyźnie tak rozpaczliwie potrzebują ojców i braci, którzy będą razem z nimi pójdą tą drogą i okażą współczucie Chrystusa. Zawsze wydaje się, że łatwiej jest pomóc komuś, kto zmaga się z heteroseksualną pornografią czy pożądaniem, ponieważ łatwiej się z tym utożsamić. Niemniej, gdy spędzisz trochę czasu z mężczyzną walczącym z pociągiem do tej samej płci, odkryjesz niezwykłe podobieństwa ze swoimi własnymi zmaganiami i ranami. Często korzenie naszych zmagań są takie same, lecz znajdują różne sposoby wyrazu u różnych ludzi. W porządku, chcę, lecz jak mogę pomóc – możesz zapytać. To dobre pytanie. Zobaczmy w skrócie, jak być skutecznym mentorem: bądź współczujący. Zbyt często ci mężczyźni spotykali w swym życiu twardych, odległych i nietroskliwych mężczyzn. Wielu zostało odrzuconych przez pastorów czy innych mężczyzn z kościoła właśnie z powodu tych zmagań. Chciej im okazać akceptację ze względu na to kim są, pamiętaj: nikt nigdy nie prosił o to, aby mieć pociąg do tej samej płci, to nie jest wybór. Jedynym wyborem jest to czy postępujemy zgodnie z pokuszeniem, czy nie. bądź konsekwentny. Tutaj właśnie oddanie ma krytyczne znaczenie. Zademonstruj swoje oddanie im i mentorską relację. Zdarza się, że niektórzy oczekują nieuniknionego odrzucenia w byciu razem lub uważają brak konsekwencji za brak zainteresowani. okazuj zaangażowanie. Stań się częścią ich życia i włącz ich do swojego życia. Wielu z nich bardzo potrzebuje przykładów zdrowych relacji rodzinnych. Mentoring to czynienie uczniami we wszystkich dziedzinach życia; duchowych i praktycznych. Nasze duchowe i zawodowe życie muszą być spójne. Niektórym będzie potrzebna pomoc w sprawach finansowych, zakupie domu czy nabyciu samochodu. Wygląda na dużo? Tak, ale czy to, co ma nieograniczone możliwości i cenę przychodzi nie wymaga ceny? Nie zamieniłbym mojego doświadczenia, na które składają się wpływ na wzrost i wyjście na wolność innych mężczyzn na nic innego na świecie. Tak, wymaga to czasu, poświęcenia, osobistych inwestycji, cierpliwości i oddania, lecz świadomość tego, że jest to wkład w spuściznę duchowych synów i córek, warta jest tego. – – – – Jeff Buchanan od 10 lat usługuje w kościele, jest dyrektorem Exodus Church Network, międzywyznaniowej sieci kościołów wychodzących do tych, którzy zostali dotknięci niechcianym pociągiem do tej samej płci. Jeśli CNN czy Dateline NBC chce zadać jakieś pytania dotyczące historycznego Jezusa, wzywają Craiga Evansa. Evans jest naukowcem specjalizującym się w Ewangeliach, autorem licznych akademickich podręczników i popularnych książek na ten temat. Pomyśleliśmy w redakcji New Man, że Evans będzie doskonałym autorytetem, aby wyjaśnić całe zamieszanie tworzone przez te wszystkie szalone teorie wirujące wokół historycznej postaci Jezusa od pomysłu z Kodu Da Vinci, że Jezus ożenił się do popularnych w ostatnich dniach nowych ewangelii przedstawiających innego Jezusa. Właśnie tak zrobił i to bez wysiłku. New Man: Napisałeś bardzo przystępną książkę pt.: Fabricating Jezus, w której znajduje się kilka technicznych tematów, takich jak datowanie Ewangelii i ustalanie autentyczności Biblii. Dlaczego przeciętny chrześcijanin miałby się czymś takim przejmować? Nie wystarczy czytać Biblię i nie martwić się tym? Craig Evans: Tak, są chrześcijanie, którzy podchodzą do tego w ten sposób, lecz jest to po prostu chowani głowy w piasek. Nie każdy musi być naukowcem czy apologetom, lecz lepiej by było, abyśmy mieli takich w kościele. W przeciwnym razie wiara chrześcijańska zostanie oderwana od historii i dowodów, a w ostateczności oderwana od rozsądku. Będzie wtedy podmiotem subiektywizmu. Musi być w kościele kilku chrześcijan, którzy znają te sprawy bardzo dobrze. Wszyscy chrześcijanie powinni wiedzieć, że ich wiara nie opiera się na mitach i legendach. New Man: W tej książce piszesz, że w porządku jest mówić, że Duch Święty mówi mi, że Biblia jest prawdziwa, lecz nie jest to przekonujące dla ludzi z zewnątrz. Evans: Tak, bo co powiesz osobie, które twierdzi: „Czy Duch Święty do mnie nic nie mówi?” Przede wszystkim to Mormoni powiedzą, żebyś modlił się i prosił Boga, abyś pokazał ci, że Józef Smith powiedział prawdę i że Księga Mormona jest prawdziwa. Ja nie wierzyłbym w to ani przez sekundę. To śmietnik! A to dlatego, że nie ma żadnych podstaw do wiary. Martwię się o chrześcijan, którzy mają rzeczywiście coś wartościowego, a pozbywają się tego i ograniczają swoje świadectwo do poziomu Mormona. New Man: Porozmawiajmy o niektórych książkach, krążących ostatnio. Ogromne zainteresowanie wzbudziły pozakanoniczne ewangelii (których nie ma w Biblii). Czy którakolwiek z tych ewangelii powinna być porównywana z tymi, które mam w Piśmie. Evans: Nie! Ani odrobinę. Mateusz, Marek, Łukasz i Jan znajdują się w Nowym Testamencie i mają szczególne przywileje. Mówię o tym, jako historyk i naukowiec, który patrzy na dowody i, uwierzcie mi, gdyby ewangelia Tomasza (ekstra-kanoniczna ewangelia, o której niektórzy twierdzą, że jest równie wczesna jak biblijne wydarzenia) tak naprawdę mogła być datowana na pierwszy wiek i rzeczywiście dostarczała nam nowego materiału o Jezusie, przyjąłbym to, lecz jest to marzenie ściętej głowy. Dowody tego nie potwierdzają. New Man: Jeśli takie ewangelie jak ta Tomasza są tak późne, to skąd bierze się ich popularność i jak wyjaśnić fakt, że niektórzy naukowcy bronią jej? Evans: Musielibyśmy umieć czytać w umysłach, aby na to odpowiedzieć. Nie mam pojęcia. To tak jak z ewangelią Piotra. Mamy tam mówiący krzyż i aniołów sięgających głowami do niebios a jednak niektórzy naukowcy, wierzcie mi lub nie, tacy jak Dominic Crossan i kilku innych rzeczywiście dowodzą, że część ewangelii Piotra pochodzi wprost z 40 roku naszej ery i opiera się na tym samym źródle, którego używali Mateusz, Łukasz i Jan! To absolutnie świrnięte! Tak, tworzą pewną argumentację. Jak się to robi? Nie w oparciu o racjonalne myślenie. Czy jest to antykościelny spisek? Być może częściowo. Może to być spowodowane pragnieniem, aby być oburzającym i szokującym, i podchodzi pod teorię, jak dostać się na czołówki gazet. Dla mnie osobiście jest to dziwactwo. Myślę, że jest to odzwierciedlenie naszego postmodernistycznego i anty- racjonalnego wieku, w którym żyjemy, gdzie jest wiele miejsca na subiektywizm. Spójrzcie na tych wszystkich naukowców, którzy to robią; mówimy o ekipie hipisów, którzy teraz mają 60tkę i postawę sprzeciwu wobec establishmentu. Tak tylko przypuszczam. New Man: Rozmawiałem kiedyś z dżentelmenem, który upierał się, że Jezus był gejem. Inni twierdzą, że ożenił się. Jest książka, której autor twierdzi, że Jezus i Jan Chrzciciel usiłowali obalić Rzym i nie udało im się. Jeszcze inne teorie mówią o ślubie Jezusa z Marią Magdaleną. Skąd to wszystko się bierze? Evans: Niemal wszystkie te historie są tworzone na podstawie jakichś błędnych interpretacji. Na przykład małżeństwo Jezusa. Mamy dwie gnostyckie ewangelie, z których żadna nie ma historycznej wiarygodności: Filipa i Marii. W efekcie obie one mówią w jakiś sposób, że Jezus kochał Marię. Poważni gnostyccy naukowcy zinterpretowali te ewangelie poprawnie. Mówią oni, że nie wskazuje to na romantyczną miłość, ponieważ w ten sposó, mówimy o XX wiecznej definicji miłości i przeniesionej do II i III wieku, gdy te teksty były pisane. A te teksty znaczą po prostu, że Jezus szanował Marię tak samo jak swoich uczniów, mężczyzn. Tak więc chodzi o to, aby zrobić z Marii ważną szychę i prawdziwego reprezentanta słów Jezusa. Stąd też bierze się cały pomysł na małżeństwo i są to śmieci. Teoria Jezusa jako geja oparta jest na głupim żarcie zwanym Tajną Ewangelią Marka (czy tajną częścią ew. Marka – Wymyślił to Morton Smith. Sam ją napisał i ogłosił, że znalazł w klasztorze. Ja jestem starszy od Tajnej Ewangelii Marka. New Man: A sprawa Jesus Seminar: Czy ci ludzie mają cokolwiek do powiedzenia? Evans: Nie. The Jesus Seminar prowadzona przez starszego Roberta Funka i jeszcze żyjącego Dominica Crossana to ludzie zainteresowani Jezusem w równym stopniu co sobą. Jezusem, którego nie obchodzi eschatologia (zdarzenia czasów ostatecznych); Jezusem, którego uwagi na temat Królestwa Bożego to tylko mowa o jakimś egalitarnym klubie, gdzie ludzie mówią: ja jestem OK., i ty jesteś OK. Wszyscy lubią Jezusa i chcą, aby Jezus był po ich stronie. Jest to pewnego rodzaju wątpliwy komplement. Jezus uznawany jest jako bardzo ważna osoba a Jego poparcie pożądane, lecz oni nie dopuszczają do głosu wiarogodnych źródeł historycznych, mianowicie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Tak naprawdę oni nie chcą słyszeć o nich, dopóki nie przepuszczą przez soczewki ewangelii Tomasza i ewangelii gnostyckich, po czym wyskakują z Jezusem, „gadającą głową”, która radzi nam: „Hej, zrelaksujcie się, po prostu bądźcie przechodniami”. Chcą, stworzyć Jezusa na swój własny obraz a wtedy czują się z Nim bardzo dobrze. New Man: Co można powiedzieć o dokumencie Jamesa Camerona zwanym „Zaginiony Grób Jezusa? Wstrząsnęło to wiarą wielu ludzi. Evans: Nie powinno. Jest również zbudowany na głupim kawale. Izraelscy archeolodzy nie dali się na to nabrać. Jakub Cameron jest po prostu naiwny, jest głupi. Mówi: „No, nie jestem teologiem”. Tak, to dobre. Nie wiem, czym jest „teolog”, lecz on na pewno nie jest jednym z nich. Producent tego filmu, Simcha Jacobovici, jest nie tylko naiwny lecz przebiegły. Błędnie cytuje ludzi i przeinacza ich słowa, co wywołało ogromny sprzeciw. Nie sądzę więc, żeby był choć jeden archeolog, który by się z nim zgodził. Obecnie Jacobovici tworzy następny dokument na temat „łodzi Jezusa”, łodzi, którą znaleźli w Morzu Galilejskim. Jacobovici proponuje teraz pomysł, że Jezus łowił w tej łodzi, że On wiedział dużo o rybactwie i spędziło większość Swego życia na Morzu Śródziemnym (nie mam pojęcia jak przeniósł Jezusa z Morza Galilejskiego na Śródziemne), gdzie mieszkał z żoną nad morzem i jego ojcem, Panterą, którego grób znaleźli w Niemczech. Następnie wiąże to ze spiskiem Kodu Da Vinci, ponieważ Jezus płynie do Francji. Więc taki błazeński materiał się pojawia. New Man: Czy swój czas czytania spędzasz po grecku? Evans: (Śmiech.) W samej rzeczy czasami tak. Po prostu grecki tekst jest bardziej podręczny. Mam go na biurku i w komputerze, nie mam ulubionego tłumaczenia. Lubię RSV, lecz jest nieco przydługawy, więc często właśnie oryginalny tekst rozważam. Myślę, że żartujesz sobie trochę, lecz mogę powiedzieć, że tak. Nie noszę ze sobą do kościoła greckiego Nowego Testamentu. Nie chcę zwracać na siebie uwagi i nie chcę zastraszać pastora. To, co mnie doprowadza do wściekłości w kościele to fakt, że używają Pawer Pointa, a na ekranach wyświetlają NIV (New International Version). To nie jest nawet tłumaczenie, to parafraza! Siedzę wiec i staram się nie krzywić się i nie marszczyć brwi.
Ciągle żywy jest pomysł Berniego Ecclestone'a odnośnie stworzenia osobnej serii wyścigowej dla samych kobiet. Jednak same zainteresowane wolałyby inną rywalizację. 04 Kwietnia 2015, 11:49 FIA na razie nie odrzuciła pomysłu Berniego Ecclestone'a, który chce stworzyć serię wyścigową wyłącznie dla kobiet ścigających się bolidem przed Grand Prix Formuły 1 w sobotę lub niedzielę. Zdaniem władz motorsportu, należy najpierw przeprowadzić badania, ale zastrzegają, iż kobiety chcą rywalizować z mężczyznami, a nie we własnej serii. Zdaniem szefa F1, najszybsze kobiety mogłoby mieć potem szanse na zatrudnienie w prawdziwym zespole Formuły 1 i rywalizację z najszybszymi kierowcami świata. Przyciągnęłyby także do sportu sponsorów. Były kierowca rajdowy, a obecnie przewodniczący komisji FIA dla kobiet w sportach motorowych - Michele Mouton pochwalił pomysł, który musi zostać jeszcze przedyskutowany. - Ideą naszej komisji jest sprawdzenie dostępnych rozwiązań. Nie możemy odrzucić tego pomysłu bez debaty i badań. Z własnego doświadczenia wiem jednak, że kobiety będą chciały rywalizować na równi z mężczyznami z toru. W ostatnim dziesięcioleciu było to możliwe, nawet jeśli było tylko kilka takich zawodniczek - Sporty motorowe to tylko jeden z trzech z sportów w tym żeglarstwo i jazda konna, gdzie mężczyźni oraz kobiety mogą rywalizować ze sobą na równych zasadach i w jednej klasyfikacji. To właśnie taki wskaźnik popycha sportowców, by być najlepszym na świecie, niezależnie od płci. Musimy promować, że sport motorowy otwarty jest dla wszystkich i każdy może odnieść sukces - zakończył Mouton. Rywalizacja kobiet powinna odbywać się? zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki Susie Wolff Bernie Ecclestone FIA Carmen Jorda Sporty motorowe Wyścigi samochodowe Formuła 1
magazyn dla pań z mężczyznami